W życiu architekta Bogdana Kulczyńskiego jedną z nadrzędnych wartości zdecydowanie jest rodzina, dlatego zawsze marzył o wybudowaniu idealnego domu, w którym mogłyby zamieszkać kolejne pokolenia. Kilka lat temu udało się zrealizować ten plan i powstały idealne wnętrza dla architekta: zaprojektował dom dla siebie i bliskich. Piękne, zawsze otwarte na gości wnętrza stworzyła jego córka – Joanna Kulczyńska-Dołowy. Na co dzień realizują ten sam podział obowiązków podczas pracy w warszawskim biurze Kulczyński Architekt.
Rodzina to jedna z najważniejszych wartości w życiu architekta Bogdana Kulczyńskiego. Dlatego jednym z jego marzeń było zbudowanie domu dla siebie i bliskich – wielopokoleniowego, pełnego ludzi, otwartego dla gości. Kilka lat temu udało mu się wdrożyć ten plan w życie. Bogdan zaprojektował dom, natomiast o aranżację wnętrz zadbała jego córka, Joanna Kulczyńska-Dołowy. Taki podział sprawdza się również w ich życiu zawodowym – razem pracują w warszawskim biurze Kulczyński Architekt.
Dom powstał na malowniczej działce położonej w pobliżu Warszawy, pośród charakterystycznych dla terenu sosen. Na elewacji zastosowano naturalne materiały: modrzewiowe deski i powulkaniczny bazalt. Architekt wkomponował w bryłę tężnię solankową. „Zacząłem o niej marzyć dokładnie w tym samym momencie, co o domu” – opowiada Bogdan. – „Kiedyś, siedząc z żoną w jednej z krakowskich knajpek, narysowałem na serwetce, jak to sobie wyobrażam. Później, po wizytach w konstancińskiej tężni, wizja coraz bardziej się krystalizowała, aż przybrała ostateczną formę. Jednak, jak to zwykle bywa, od pomysłu do realizacji droga była długa. Żaden wykonawca nie wierzył, że to zrobię. I choć wymagało to pewnej konstrukcyjnej i technicznej gimnastyki (zabezpieczenie fundamentów, okien i elewacji przed solą i wilgocią, wybudowanie zbiornika na wodę o poj. 3000 litrów, instalacja zamkniętego obiegu wody z wydajną pompą itp.), pomysł udało się zrealizować. Tężnia działa od wczesnego lata do jesieni, kiedy sporo czasu spędzamy w ogrodzie” – opowiada architekt. – „Konstrukcja z gałęzi tarniny sprawia, że dom jest mocno osadzony w naturze i przyrodzie, zmienia się wraz z porami roku” – dodaje córka Bogdana, Joanna. – „Latem spływająca po gałązkach woda daje ukojenie, z kolei zimą, śnieg pokrywający tężnię działa jak naturalna izolacja”.
Komfort dla całej rodziny
Ten oryginalny dom zamieszkują już 3 pokolenia rodziny Kulczyńskich — Bogdan wraz z żoną Bożeną oraz ich córka, Joanna z mężem i synem. Pozwala na to forma budynku – składa się z dwóch brył oraz tężni. Konstrukcja zapewnia komfortową przestrzeń wszystkim członkom rodziny. W tężni mieści się część wspólna, w której odbywają się rodzinne spotkania, święta i imprezy okolicznościowe. W drugiej części rozmieszczone są dwie osobne strefy mieszkalne. Aranżację przestrzeni przejęła Joanna, która również rodzinnej w pracowni odpowiada za dział projektów wnętrz. Ponieważ na co dzień ma styczność z wysokopółkowym, światowym designem, dlatego prywatne mieszkania chciała urządzić nieco inaczej. „Prywatnie unikam rzeczy »z metką«, wybieram produkty no name, jedyne w swoim rodzaju, często znalezione na moim ulubionym targu staroci w Broniszach” – opowiada. Takie podejście sprawiło, że wnętrza domu architektów są nieco eklektyczne, ale jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne. Bazę, podobnie jak w przypadku elewacji, stanowią naturalne materiały. Na podłodze pojawił się jasny kamień, na ścianach w łazience wykorzystano kamień ogrodowy a na suficie – surowe, szalunkowe deski. Obudowę kominka zdobią belki, które zostały po budowie tężni. – „Na zewnątrz ich zadaniem jest okiełznanie wody, w środku natomiast okiełznanie ognia” – mówi Joanna. „Kolory? Raczej stonowane, choć w sypialni Joanna zaszalała i na ściany wybrała koralową czerwień. – Bardzo rzadko używam tego koloru, ale tutaj sprawdził się doskonale. Chciałam, żeby w tych wnętrzach główną rolę grały duże płaszczyzny, a nie detale” – dodaje. Innym, bardzo istotnym elementem aranżacji jest oświetlenie. Oboje architektów ceni sobie dostęp naturalnego, światła dziennego, dlatego zdecydowali się na duże, nieosłonięte przeszklenia. Również w łazienkach nie mogło ich zabraknąć: w części córki architekt wykorzystał świetliki dachowe, natomiast u siebie stworzył długi na 6 m świetlik, który ciągnie się przez 2 kondygnacje i dociera do piwnicy.
Jedyne w swoim rodzaju
W tych wyjątkowych wnętrzach nie brakuje przedmiotów z duszą, takich jak stół, ocalony przed spaleniem przez Joannę z warsztatu stolarskiego. „Znajomi często zastanawiają się, dlaczego jeżdżę pickupem – właśnie dlatego, żeby nigdy nie mieć problemu z transportem takich przedmiotów” – mówi, śmiejąc się, projektantka. Ten wyjątkowy mebel umieściła w kuchni, obok zabudowy meblowej i masywnego stołu, przywiezionego z targu staroci w Broniszach. – „To jeden z moich ukochanych mebli, który będzie ze mną zawsze. Jedyne co z nim zrobiłam, to szorowanie mydłem. Nie odnawiałam go, nie próbowałam pozbyć się śladu wypalonego przez rozgrzane żelazko – właśnie takie elementy sprawiają, że meble są jedyne w swoim rodzaju” – dodaje. Część mebli zaprojektowała również sama Joanna – łóżko oraz stojące obok niego krzesła w sypialni, które wykorzystuje jako szafki nocne. Mają surową formę, która pasuje do kamienia na palenisku kominka, znajdującym się na drugiej ścianie. Głaz jest kolejną zdobyczą Joanny, który upatrzyła w zakładzie kamieniarskim. Doskonale podkreśla koncepcję projektu, w którym natura z zewnątrz przenika do wnętrz mieszkalnych.
Zrealizowane marzenie
Przechadzając się po wnętrzach, nie sposób nie zwrócić uwagi na doskonale dobrane detale – architekci są miłośnikami sztuki, dlatego rzeźby i instalacje artystyczne stanowią integralną część wyposażenia pomieszczeń. Żona architekta Bożena Kulczyńska od 1989 roku prowadziła galerię sztuki Opera, jedną z pierwszych w Warszawie. To wyjątkowe miejsce na artystycznej mapie stolicy — wielu cenionych dziś twórców wystawiało tam swoje pierwsze prace. W domu Kulczyńskich znajduje się m.in. rzeźbę Dziewczyna autorstwa Wiolety Kowalczyk, zdobiącą okno wspólnego salonu i ceramiczną rzeźbę Wilk Anny Zamorskiej. Wnętrza wypełnia również sztuka użytkowa: domownicy jedzą z zastawy stołowej zaprojektowanej przez Bogdana Kosaka, używają porcelany Franciszka Starowieyskiego, a pod sufitem wisi żyrandol projektu Moniki Rubaniuk. Wypełnienie przestrzeni mieszkalnej sztuką to jedna z charakterystycznych cech projektów, które powstają w pracowni Kulczyński Architekt – Bogdan i Joanna chętnie wykorzystują w swoich realizacjach unikatowe działa polskich artystów. W tym domu najważniejszym aspektem jest jedna to, czego nie można zaprojektować – zamieszkuje go zżyta ze sobą, wielopokoleniowa rodzina – „Świadomość bycia częścią historii rodziny, tego, że było w niej wiele osób przede mną i będzie wiele po mnie, daje mi siłę” – mówi Bogdan. – „Marzyłem o tym, żeby mieć swoje miejsce na Ziemi, do którego zawsze będę chciał wracać. Myślę, że udało mi się je zbudować.
Mnie i moim bliskim” – podsumowuje swój projekt autor.
Fot. mat. pras. Kulczyński Architekt
www.kulczynski.com