Na zlecenie Fundacji Rodu Szeptyckich, potomków Aleksandra Fredry, pracownia Projektowa Jankowski i Opyrchał stanęła przed wyzwaniem stworzenia projektu rewitalizacji zespołu pałacowo-parkowego w Łaszczowie. Budynek ten stanie się siedzibą Domu Komedii Aleksandra Fredry. Przedstawiona koncepcja zaskakuje na wielu płaszczyznach.
Na Dom Komedii w Łuszczowie będą składać się muzeum, archiwum i teatr. Rewitalizacja pałacowo-parkowa jest działaniem długofalowym. Prace rozpoczęto ponad dziesięć lat temu, kiedy to zdecydowano się na odrestaurowanie parku pod nadzorem konserwatorskim. Zadbano również o ruiny Łaszczowskiego pałacu, aby dalej nie niszczały. Prace te będą trwały, aż do czasu gdy zacznie się jego odbudowa. W styczniu 2022 roku Fundacja Rodu Szeptyckich nawiązała współpracę z Pracownią Jankowski i Opyrchał. JiO opracowała innowacyjną koncepcję, która łączy historię z przyszłą funkcją obiektów. W projekcie znajduje się oficyna, przywrócenie wyburzonego po I Wojnie Światowej wschodniego skrzydła, oraz adaptacja ruin zabytkowej części pałacu.
- Powierzenie nam tego zadania bardzo nas ucieszyło – mówi Aleksander Jankowski. Lubię konserwatorskie zagadnienia. Ponieważ głównie realizujemy projekty współczesnych rezydencji i apartamentów, każda praca z zabytkiem jest wyjątkowym i ciekawym procesem. Obiekty historyczne są mi bardzo bliskie. Choć myślę „do przodu”, o tym co jeszcze interesującego możemy zrobić w przyszłości, jestem też mocno osadzony w tradycji. Rodzina żartobliwie nazywa mnie osobą progresywno-konserwatywną. Stąd moja wielka radość uczestniczenia w kreowaniu Domu Komedii Aleksandra Fredry – stwierdza architekt.
Nie jest to pierwszy tego typu budynek, nad którym prace podjęła pracownia JiO. Do portfolio należą m.in. renowacje międzywojennych willi na Żoliborzu i Mokotowie czy rewitalizacja zabytkowego założenia dworskiego wraz z rozległym parkiem w Studziankach. – Ratowanie w Polsce resztek spuścizny, która wskutek skomplikowanej historii jest stosunkowo skromna, to dla mnie osobista misja – deklaruje Aleksander Jankowski.
Łaszczowski kompleks ma intrygującą historię. Początki sięgają połowy XVI wieku, gdy kasztelan czerski Aleksander Łaszcz zdecydował się na założenie miasta, a do jego obrony wybudował zamek. Co ciekawe, z ówczesnych zabudowań do dziś zachowały się tylko dwa obiekty. Głównym powodem takiej sytuacji są zniszczenia utworzone przez Szwedów w 1702 roku. W latach 30. XVIII wieku na wzniesieniu za miastem powstał kościół i kolegium jezuitów. W tym czasie powstał również ogród, który znajdował się w północno-wschodniej części parku. W latach 20. kolejnego wieku kościół został częściowo rozebrany, z kolei kolegium zyskało inne przeznaczenie. Na początku XX wieku Izabela i Aleksander Szeptycki, wnuk Aleksandra Fredry, osiedlili się przekształcając kolegium w pałac. Jednak w trakcie I Wojny Światowej siedziba rodu została spalona przez wojska rosyjskie. Następnie wydarzenia z II Wojny Światowej powiększyły zniszczenia. Z kolei w okresie PRL budynek spełniał rolę magazynu nawozów chemicznych. Park i ruiny pałacu w 2012 roku zostały przejęte przez Fundację Rodu Szeptyckich. Od ponad dziesięciu lat trwają intensywne prace mające na celu przywrócenie dawnego ich blasku.
– Projektowy zamysł jest później wielokrotnie modyfikowany i ewoluuje pod wpływem badań prowadzonych nad nieruchomością oraz po dogłębnym poznaniu kontekstu, ale główna idea zaszczepiona na samym początku często pozostaje. Tym razem też tak było. Od razu pomyślałem, by zbudować coś na bazie tego, co mamy, a nie rekonstruować, w jakiś sposób fałszując historię – stwierdza architekt. Jednocześnie chwali projekt swojego poprzednika, architekta Jerzego Romańskiego, zakładający ściśle konserwatorską odbudowę, który, jego zdaniem, dodał rodzinie Szeptyckich wiary w przywrócenie odzyskanemu obiektowi dawnej urody.
– Najpiękniejsze są obiekty, w które wpisana jest historia – mówi Aleksander Jankowski. – Nawet jeśli jej w każdym aspekcie nie znamy i nie jesteśmy w stanie dokładnie odczytać. – Pałac od pierwszej chwili, gdy go zobaczyłem, a wizja lokalna już w trakcie prac nad projektem tylko utwierdziła mnie w tym zachwycie, uważam za piękną, romantyczną ruinę i ten romantyzm ruiny stanowi jego podstawową wartość, którą należy zachować. Każda rysa, każdy uszczerbek coś mówią – stwierdza architekt. – Całe zagadnienie jest oczywiście bardzo trudne, bo przecież nie da się żyć w otoczeniu samych na wpół zrujnowanych budynków. Trzeba umieć to wyważyć. Jest sztuką zdecydować, w którym miejscu konserwatorsko się zatrzymać, coś naprawić, nabudować, a gdzie pokazać prawdziwą urodę zużytego zabytku – mówi Aleksander Jankowski. – W przypadku Łaszczowa było o tyle łatwiej, że budynki mają pełnić nowe funkcje: muzealną, teatralną, domu komedii oraz od razu nasuwają się pewne, dość oczywiste, skojarzenia – zamek, ruina, mur – które są nierozerwalnie związane z twórczością Fredry. Surowość tej architektury, jej dramatyzm, porozrywane ściany, obrywające się stropy są niesamowicie scenograficzne. Od początku wiedziałem, że trwała ruina powinna być otoczona delikatnie wrastającą w nią nową substancją, harmonijnie z nią związaną. Od pierwszej chwili miałem pewność, że należy budować pałac jako świadomą scenografię, scenografię architektoniczną – dodaje architekt.
Odtworzenie oficyny było pierwszym etapem rewitalizacji zespołu pałacowego. W północno-wschodniej części nowe ściany spotykają się z pozostałościami jezuickiego kościoła oraz z fragmentarycznymi ruinami starej oficyny. O przeszłości będą przypominały ubytki czy wrośnięta w mury zieleń. Do teraźniejszości nawiązywać będą wykorzystane materiały – warstwowo klejone drewno w technologii płyt CLT. Do tego dobrano surową modrzewiową stolarkę okienną, drzwiową i wierzchnią. Na wielospadowym dachu znajdzie się blacha aluminiowa w układzie modularnych rombów, co stanowi nawiązanie do azbestowych płytek pokrywających do dzisiaj nieliczne fragmenty oryginalnego dachu. Dawna oficyna została unicestwiona, częściowo się rozpadła, częściowo ją rozebrano. Wzniesienie nowej jest zgodne z naszą myślą przewodnią, by odbudować w nowej formie tylko to, co zniknęło, a utrzymać i zakonserwować wszystko to, co przetrwało. To jest kręgosłup tego projektu – stwierdza, podsumowując Aleksander Jankowski.
Fot. Materiały prasowe JiO